sobota, listopada 30, 2013

Ponad 900 kalorii ukrytych małej babeczce




Jak wygląda podróż do Stanów Zjednoczonych, jeśli interesujesz się odżywianiem? Wycieczka do Nowego Jorku  jest nie lada gratką i pozwala odkryć na każdym kroku coś interesującego. Zaskoczenie czeka nas już na samym początku. Mowa tu o oznaczeniach  kaloryczności serwowanych posiłków. Skąd to atakowanie kaloriami?  Spowodowane jest ono przepisami, według których to, sieciowe restauracje, posiadające więcej niż 20 lokali , muszą umieszczać informacje takie przy każdym posiłku, czy napoju.   

I tak odwiedzając McDonald, podchodząc do kasy, podnosząc głowę do góry, by spojrzeć co nowego i smakowitego mają w swojej ofercie, czeka nas niespodzianka! Cheeseburger- 300kcal, Big Mac 550kcal. duże frytki- 500kcal.  Zestaw Happy Meal dla naszego dziecka, składający się z Hamburgera, małych frytek, 100% soku jabłkowego, kawałków jabłka- 595 kcal. 




Interesujący jest także rozmiar lodów w owej restauracji.  Kupując je, musimy wybrać między rozmiarami   „ regularnym” i  „przekąską”.Przekąska jak się domyślamy powinna być mała. Tak też pomyślałam, uznałam, że smaku loda-przekąski nawet  nie poczuję i zamówiłam większą porcję.Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam, że rozmiar regularny jest po prostu wielki.Dwa razy większy niż ten sam lód  w Polsce, nazywany dużym.  Liczba kalorii w rozmiarze małym 340- 430kcal, regularnym 510- 650kcal,   w zależności od wybranych dodatków.  Ale w niektórych lokalach dostępny jest także rozmiar duży. Lody takie to nawet 930kcal. Więc może zamienić loda na shake’a? Duży czekoladowy, to prawie 1,3  litrowa słodkość,  w której kryje się 850kcal, z dodatkiem bitej śmietany i słodką wisienką na szczycie. Co ciekawe na stronie internetowej lokalu, możemy dowiedzieć się, że podstawowym składnikiem tego shake’a są lody waniliowe o zredukowanej ilości tłuszczu. Co za ulga !



By dodać sobie energii, zamówiłam też zwykłą, czarną kawę.  Gdyż kawa Latte  bez dodatku syropu, to  190- 420 kcal, w zależności od rozmiaru i zawartości tłuszczu w mleku.  


Przerażona tym, że moja „lodowa przekąska” kalorycznie zastąpiła mój obiad wyszłam na ulicę,  spodziewając się, że będę najchudszym osobnikiem na Manhattanie. Ku mojemu zdziwieniu ludzi z nadwagą, otyłych, czy widywanych często w telewizji, tych z otyłością olbrzymią prawie nie ma. Przez całe 9 dni, osoby takie mogłabym policzyć na rękach dwóch dłoni. Jak później się dowiedziałam, Nowy Jork jest po prostu jednym z nielicznych miast w USA gdzie po prostu ludzi grubych za wiele nie ma. Wynika to z głównie z mody na prowadzenie zdrowego trybu życia. Wszechobecny pośpiech, ciągła gonitwa za bogactwem, za posiadaniem wszystkich najnowszych dóbr.


Przerwa w pracy? Wykorzystana na siłownię. Trochę wolnego czasu o poranku? Wspaniale wykorzystać to na jogging w Central Parku. Produkty w lodówce? W 80% organiczne. Jeśli oczywiście już coś się w niej znajdzie, gdyż większość posiłków jest  spożywanych przez amerykanów poza domem. Możemy tutaj dostrzec nawet mały plus.  Prawie każdy zjada tutaj śniadanie. Głównie w restauracjach typowo śniadaniowych, które potrawy typu bajgle z serkiem na ciepło, jajecznica z  bekonem czy naleśniki,  serwują cały dzień. Gdy  nowojorczyk nie może rano usiąść ze znajomymi przy stole, podczas rozmowy i spożyć pysznego posiłku, zawsze zabiera ze sobą coś pysznego i standardowo dużą, ciepłą kawę. 

A co gdy po śniadaniu przyjdzie chęć na coś słodkiego? Wtedy można zjeść pyszną, kolorową babeczkę. Tak też chciałam zrobić pewnego pochmurnego dnia,  gdy zza sklepowej szyby zauważyłam setki pięknie ozdobionych cupcake’ ów. Jednak po założeniu okularów i spojrzeniu na etykiety, wyszłam z cukierni tylko z jedną, małą, marchewkową, nazywaną dietetyczną, muffinką. Dlaczego ? Babeczka wielkości dłoni, kokosowo- karmelowa to zaledwie 925kcal.  


 Jeśli to za dużo zawsze możemy zakupić babeczkę czekoladową z masłem orzechowym, polaną czekoladą  i wbitym na szczycie czekoladowym, kruchym ciasteczkiem- 910 kcal.  


    Oczywiście możemy wybrać inne ciasta, torty oraz babeczki mniejsze, tańsze i  mniej kaloryczne. 



Kolejną pozycją obowiązkową na liście turysty przybywającego do Nowego Jorku, jest hot- dog z wózka gastronomicznego, które to są na każdym kroku, o każdej porze. Masz ochotę na kuchnię tajską, chińską, hamburgera czy wafla z gałką lodów i sosem toffi? Możesz być pewny, że w promieniu 500 m, punkt gastronomiczny w postaci wózka znajdziesz. 


I tu również możemy zobaczyć, ile energii będzie miał nasz przykładowy, smaczny obiadek. Hot- dog- 320 kcal, woda mineralna z dodatkiem witamin- 125 kcal,  a na deser pyszny czekoladowy eklerek 220 kcal. Postanowiłam zaszaleć i wybrałam hot- doga z dodatkiem kiszonej kapusty i cebuli.   Odbyło się bez szału, ale obowiązkowy punkt wycieczki został odhaczony.



Dalej jednak byłam głodna. Widząc długą kolejkę przed malutką piekarnią, pomyślałam, że zakupię sobie jakąś smaczną, zwykłą, suchą bułkę i jabłko. Warto dodać, że jabłko czy banana można kupić wszędzie. Umyte i zawinięte już w przezroczystą folie. Myślę jednak, że robi to mało kto, gdyż w porównaniu do „konkretnego” jedzenia,  owoce  jak i warzywa są po prostu drogie. Brałam pod uwagę jednak, że pewnie wyjdę tylko z owocami, bez bułki. Czekałam tylko, aż zaatakują mnie karteczki z kaloriami. Jednocześnie zastanawiałam się, skąd tak duża tutaj kolejka. Może dlatego, że wszystko jest przepyszne, a  może dlatego, że karteczek z kaloriami  wcale nie było? Przecież wszyscy wiemy,że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal i wyrzutów sumienia też nie ma. Kupiłam więc dużego rogala, wypełnionego migdałowym nadzieniem i polanego białą czekoladą.  Bardzo cieszyłam się, że nie została zdradzona mi jego wartość energetyczna. Dowiadując się, ile ma kalorii, pewnie bym go nie kupiła, nie usiadłabym też w pięknym, jesiennym  Central Parku i nie rozkoszowała się smakiem tej cudownej słodkości.

1 komentarz: